czwartek, 22 marca 2012

Marzanna i Gaik


Po naszych przodkach Słowianach kultywujemy zwyczaj wypędzania zimy i witania wiosny. Większość obrzędów z tym związanych uległo zapomnieniu. Kiedyś dzieci obchodziły z Marzanną całą wieś wypowiadając różne formuły obrzędowe. Potem przejmowali ją młodzieńcy i panny, by wieczorem podpalić ją i wrzucić do wody. Towarzyszyło temu mnóstwo przesądów, na przykład: pływającej kukły nie można było dotknąć, nie można się było na nią oglądać ani odprowadzać jej wzdłuż brzegu, trzeba było zwracać uwagę, aby na ubraniu nie zostało najmniejsze źdźbło słomy. Wszystko to groziło całą kaskadą kataklizmów.



My, oczywiście, nic sobie z tego nie robiliśmy, a tego dnia chcieliśmy pójść sobie na krótką wycieczkę.
Marzannę zrobiła Julia,

 bezpieczne miejsce  wybrała Weronika. Wyszliśmy po krótkim wahaniu (wahałam się, oczywiście ja, bo dzieci od razu powiedziały, że nie są z cukru, więc się nie roztopią), mimo mżawki i pochmurnego nieba. Wrzuciliśmy Marzannę do wody, wypowiadając odpowiednią formułę, a potem szliśmy brzegiem Pniewniczanki, którą większość mieszkańców Strachówki nazywa Strugą. Wszyscy przejęci, że zima może wrócić,  "pomagali " Marzannie w jej wędrówce.



Odchodziła raczej niespiesznie i wkrótce musieliśmy ją wyprzedzić.


Nie omijalismy obojętnie wszelkich oznak wiosny: wierzbowych i olchowych kotków, młodych trawek, pływających i skaczących żab. Chwilami cichliśmy, by posłuchać śpiewu ptaków.






 Marzannie nie spieszyło się do morza. Robiła częste przystanki.







 Żaby nie chciały pozować, musieliśmy je bardzo prosić...













Wróciliśmy z Gaikiem zrobionym przez Bartka. Było wesoło, mieliśmy czas, by porozmawiać, posmiać się z byle czego, a nawet bez specjalnych powodów. Szkoda nam było wracać, ale nie dałam "naciągnąć się" na dłuższą wycieczkę. Jednak piękno tego miejsca na pewno jeszcze nie raz nas przyciągnie.


Emilia Badurek

8 komentarzy:

  1. Ten dzień mi się bardzo podobał:)
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie. Kiedy nasza szkoła realizowała projekt w programie Socrates Comenius byliśmy w Norwegii w szkole, w której jeden dzień w tygodniu był przenaczony na wycieczki i zajęcia w terenie. Był to piątek. My akurat trafiliśmy na zajęcia nad fiordem, wyławialiśmy różne roślinki i żyjątka z wody,układaliśmy na specjalnej ceratowej planszy z rysunkami i podpisami tych organizmów. Dzieci same rozpalały ognisko i coś piekły, jakieś specjalne ciasto na patykach. Cały dzień nauki na dworze. Bardzo nam się to podobało.

      Usuń
  2. Chyba byliście jedyną klasą, która pożegnała zimę przywitała wiosnę. Oby już przyszła zielona i ciepła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że jeszcze trzecia klasa topiła Marzannę. :)

      Usuń
  3. Kochani, szkoda że mnie nie było z Wami. Choć patrząc na zdjęcie z żabą trochę się przeraziłam. Myślałam, że musieliście ją pocałować, żeby zechciała pozować do zdjęcia. Korzystając z okazji dziękuję Wam za to, że pamiętaliście o mnie 8 marca. Barbara Janus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście obyło się bez całowania żab. Nie wiem, czy byliby chętni.

      Usuń
  4. Bartku,jak mogłeś trzymać w ręku żabę?

    Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że mnie nie było.

    Patryk W

    OdpowiedzUsuń